· Podróże · 5 minut
Cha Camelia - herbata portugalska nie tylko na Azorach
W czerwcu 2023 roku, planując podróż do Portugalii, a dokładniej do Porto, miałem nadzieję znaleźć atrakcje, które przyciągną uwagę miłośnika herbaty.
Niestety, szybkie wyszukiwanie w Google pokazało głównie wiele miejsc z bubble tea. Są to zresztą bardzo dobre miejsca, szczególnie polecam Gong Cha i Tea talk. To przyjemne miejsca, gdzie można poczuć smak herbaty w napoju, co jest rzadkością, przynajmniej w Polsce. Kubki z Tea Talk okazały się na tyle solidne, że zabrałem je ze sobą i nadal je używam.
Jednak wracając do poszukiwań, wiedziałem, że na Azorach uprawia się herbatę, więc miałem nadzieję znaleźć coś podobnego w kontynentalnej Portugalii. Dzięki przeszukiwaniu grup o herbacie udało mi się znaleźć informacje o zbiorach kwiatów herbaty w 2019 roku na nowej plantacji niedaleko Porto. Byłem blisko! Wkrótce znalazłem nazwę - CHÁ CAMÉLIA. Okazało się, że mają stronę internetową i profil na Instagramie, ale co najważniejsze - można umówić się na zwiedzanie! (Koszt to 75€ dla grup do 4 osób)
Plantacja znajduje się w Fornelo, około 20 km od centrum Porto, jednym z wygodniejszych sposobów dotrzeć jest najpierw metro do Trofa, a później jeszcze około 20 minut taksówką.
Plantacja ta jest prowadzona przez Dirka Niepoorta i NInę Gruntowaki. Z tego co zrozumieliśmy, ten teren pierwotnie należał do rodziny Dirka i główni była tam uprawiana winorośl i produkowane wino (wciąż jest).
Generalnie, Cha Camelia uprawia przeróżne rzeczy poza herbatę i winoroślą, można spotkać rzędy jabłoń, czy też kiwi. Jabłka uprawiają tylko na użytek własny, natomiast kiwi suszą i sprzedają, i muszę przyznać, że do było bardzo dobre kiwi (choć nie wiem, czy nie było to pierwsze suszone kiwi w moim życiu), więc musieliśmy dokupić paczuszkę do zjedzenia w drodze powrotnej.
Na plantacji byliśmy 6 czerwca 2023, to był akurat dzień, w którym zaczynali zbiór herbaty, mieliśmy nadzieję, że uda się też popatrzeć na proces produkcji, ale niestety, z jakiegoś powodu, mogliśmy tyłko z daleka popatrzeć na obróbkę liści.
Krzewy, które widzieliśmy na plantacji, należały do jednej z trzech kategorii:
- Krzewy pochodzące z Japonii
- Krzewy z nasion, które wykiełkowały już w Portugalii
- Krzewy, zebrane z okolic Porto
Cha Camelia skupia się na produkcji herbaty zielonej, którą uczyli się produkować między innymi od rodziny Japończyków. To były pierwsze krzewy na ich plantacji. Kiedy usłyszałam o krzewach z Japonii, od razu nasunęło mi się pytanie, który to kultywar - czy to może wszechobecna Yabukita? Niestety, nie chcieli odpowiedzieć na to pytanie, które jest dość popularne w czasach transparentności, twierdząc, że to tajemnica. Mogę tylko spekulować, co było przyczyną tego, ale być może to jest mniej ważne.
Sadzonki z nasion, powstają na plantacji w coraz większych ilościach (chyba nawet można je zakupić). W warunkach domowych próbowałem kilka razy kiełkować herbatę, ale zawsze bez skutku, w Cha Camelia też mieli z tym problemy, przy tradycyjnym kiełkowaniu procent sukcesu był bardzo niski. Rozwiązanie okazało się być banalnie proste: orzeszki krzewu herbacianego naturalnie opadają na ziemię i część z nich kiełkują, a już późnij można mini-sadzonki przesadzić do doniczek, ten sposób zrobił się głównym źródłem nowych sadzonek na plantacji.
Natomiast trzecia grupa była małym zaskoczeniem, okazuje się, że kamelia jako roślina ozdobna jest bardzo popularna w okolicy Porto, kamelia pojawia się tu na początku 19 wieku, i w sprzyjających warunkach szybko nabierała popularność, już w połowie tego wieku poeta Carducci Giusuè pisał, że “Porto jest rzeczą płynąca między kamelii”. Okazało się jednak, że między ozdobne kamelii w kolekcjach można było spotkać też bardziej lubianą przez herbaciarzy Camelia sinesis, i to właśnie zostało zrobione przez zespół Cha Camelia.
Mieliśmy również okazję spróbować ich herbat. Cha Camelia produkuje głównie zielone herbaty, w tym aromatyzowane, ale w lepszy sposób, na przykład sencha z suszoną różą z plantacji.
Pierwszymi były Kintsugi Cha - zielona herbata z pierwszego zbioru, i Luso Cha - z drugiego. Te herbaty nie były szczególnie wyjątkowe, straciły smak zbyt szybko, nawet pierwsze zaparzenie wydawało się rozwodnione. Myślę, że może to być związane z tym, że produkcja herbaty na większą skalę w tym miejscu jest stosunkowo nowa i potrzebuje więcej czasu do nauki. Wierzę, że będzie lepiej!
Następna była Rosa do Oriente. Na plantacji klasyfikowana jest jako herbata zielona, ale w praktyce jest bliższa oolongom. Liście, pozostawione do utleniania na kilka godzin, nabierają ładnej czerwonej krawędzi, podczas gdy reszta liścia pozostaje zielona. Ta herbata była moją ulubioną. Można ją zaparzać dłużej, a jej smak przypomina jasne oolongi, takie jak Baozhong. Jest świeża i bardzo kwiatowa.
Ostatnią degustowaną herbatą była Pipa Cha - ciemny oolong dojrzewający w beczkach po porto. Bazą tej herbaty jest chiński oolong (nie uzyskaliśmy informacji, który dokładnie, ale wyglądem przypomina Baihao). Ta herbata była najtrudniejsza do oceny. Z jednej strony, jej smak to coś zupełnie nowego - intensywnie owocowy z lekką kwaskowatością, wręcz przypominając kompot, zdecydowanie przekazuje organoleptyczne cechy porto. Jednak wydaje się, że beczka całkowicie zagłuszyła smak herbaty, co przypomina sytuacje z bubble tea (nie mogłem się powstrzymać od tej analogii). To był mój główny problem z tą herbatą. To nie jest ani dobre, ani złe, herbata jest nadal unikalna i warta spróbowania. Chociaż prawdopodobnie już nie jest dostępna u producenta, można ją znaleźć (i to nawet w Polsce, kto by się spodziewał) u teasome.
Generalnie, wycieczka była dobra, szkoda tylko, że nie mogliśmy zobaczyć produkcji. Jeśli jesteście w Porto, gorąco zachęcam do zwiedzenia tej plantacji - 20 km to przecież o wiele bliżej niż Azory.